Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu.
W Argentynie wygrywa wybory wielbiciel Donalda Trumpa, który na wiece przychodził z mechaniczną piłą
Javier Milei, który domaga się likwidacji centralnego banku, jako lekarstwa na dyktaturę urzędującej "kasty politycznej", został prezydentem Argentyny na fali gniewu wyborców z powodu 140-procentowej inflacji i ogromnego bezrobocia. Na jednym z wieców nazwał swojego rodaka, papieża Franciszka "lewicowym sukinsynem" i "imbecylem" i zapowiada rewolucję. Michał Broniatowski i Adam Jasser w podcaście "O świecie w Onecie" rozmawiają również o nadchodzących wyborach w Holandii, które rewolucji z pewnością nie przyniosą, ale zwiastują wielomiesięczny klincz przy tworzeniu koalicji rządzącej.
Żadna z dużych holenderskich partii nie ma w sondażach więcej niż 20 proc., więc szykuje się koalicja licząca co najmniej pięć partii – jak tu rządzić? Ciekawostką jest udział w wyborach niedawnego wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa, kiedyś brukselskiego wroga nr 1 rządu PiS-u. Timmermans przewodniczy aliansowi socjalistów i zielonych i choć zajmuje trzecie miejsce w przedwyborczych prognozach, wcale nie jest wykluczone, że zostanie premierem.
Wiek Bidena
Joe Biden kończy dziś 81 lat. Nie wszyscy jednak uważają, że wiek prezydenta jest kłopotem, choć sondaże są brutalne: 70 proc. prawdopodobnych wyborców w sześciu kluczowych stanach, uważa, że Biden jest "za stary, aby być skutecznym prezydentem". Jasser uważa, że w ostatecznym rozrachunku o wyborze prezydenta za rok decydować będzie stan gospodarki niż wiek kandydata.
Biden pokazuje, że przynajmniej w kwestiach stosunków międzynarodowych daje sobie świetnie radę, o czym świadczą jego dwie wizyty w strefie wojny (w Ukrainie i Izraelu) oraz zeszłotygodniowe czterogodzinne spotkanie z prezydentem Chin Xi Jinpingiem.
Wiele z tej rozmowy raczej nie wyniknie, ale przynajmniej dwie potęgi nie przerywają dialogu i prawią sobie publicznie komplementy.
Dziwna koalicja w Hiszpanii
Po czterech miesiącach od wyborów w Hiszpanii powstał rząd, którym kieruje socjalista Pedro Sanchez, a w skład koalicji wchodzą katalońscy separatyści, którzy domagają się oderwania od Hiszpanii, czyli faktycznego rozpadu królestwa. Mało tego, aby uzyskać większość w Kortezach, Sanchez musiał obiecać amnestię partii Junts, której liderzy zostali skazani za organizację nielegalnego referendum niepodległościowego. Ta decyzja spowodowała ogromne protesty w głównych miastach kraju i wróży niemałe kłopoty nowemu rządowi.