Sztuka robienia nic-mindfulness bez napinki (liście)

SEP 7, 202516 MIN
Medytacje i Podcast Emocje

Sztuka robienia nic-mindfulness bez napinki (liście)

SEP 7, 202516 MIN

Description

<p>Spokojna jak Mech, Zakorzeniony jak Drzewo: Osiądź w Teraźniejszości z Emocjepro</p><p><em>Gdyby umysł był strumykiem, już dawno utopiłabym się w liściach. Na szczęście, można nauczyć się patrzeć, jak wszystko płynie… </em></p><p>Mindfulness, medytacja, cierpliwość do siebie – w teorii brzmi jak menu z wegańskiej restauracji: zdrowe, modne, ale i tak po godzinie chcesz zjeść frytki. Jak mantra powtarzamy sobie, że trzeba „być tu i teraz”, choć najczęściej jesteśmy <em>wszędzie</em>, tylko nie w tym momencie. Głównie w 528 powiadomieniach na WhatsAppie i w odświeżaniu Instagrama, żeby zobaczyć, ile polubiło nam post o byciu offline.</p><p>W nagraniu leżą jednak cenne grudy terapeutycznego złota. Serio, nie ironizuję (tym razem). O czym tak fachowo mruczy do mikrofonu? O tym, że nie musisz być joginem, żeby znaleźć choć milimetr ciszy w mentalnym chaosie. Ani nie musisz, uwaga, być spokojna. Możesz siedzieć na ławce jak wielomilionowy pomnik ambiwalencji i dalej – cytując klasyka mindfulness z osiedlowych plakatów – „po prostu być”.</p><p>Zacznijmy od pozycji siedzącej, tu mała dygresja: większość z nas i tak nie umie siedzieć – jesteśmy bardziej rozklekotani niż krzesła z Ikea po dwóch przeprowadzkach. Nieważne. Kluczowe jest, że <em>wcale nie musisz siedzieć sztywno jak na lekcji religii w dzieciństwie.</em> Możesz się rozluźnić. „Jak wysokie drzewo, które sięga do nieba, ale zarazem giętko ugina się pod wiatrem.” </p><p>Chodzi o to, żeby sobie pozwolić na naturalność. Mieć plecy jak dąb, ale głowę pełną chaosu – i to jest OK. Sprawdzasz stopy, ramiona i twarz: czy są rozluźnione. Przesłuchujesz własny oddech, próbujesz oddychać „naturalnie”… i wtedy pojawia się ona, cała na szaro – myśl. „Co miałam zrobić jutro o 14:00?”, „Dlaczego powiedziałam to na zebraniu klasowym w 2004?”, „Czy sąsiad naprawdę wyrzuca śmieci o 2:00, czy mi się śni?”</p><p>I właśnie tu, na scenę, wjeżdża złota zasada DBT (bo przecież nie byłabym sobą, gdybym nie rzuciła skrótem terapeutycznym): <em>Nie walcz z myślami, po prostu patrz, jak się pojawiają, i pozwól im odpłynąć </em>– każda myśl, która pojawia się w twojej głowie, to liść na wodzie. Pojawia się, płynie, czasem kręci kółka na wirach, i… odpływa. Nagle nie wszystko musisz „ogarniać” i „mieć pod kontrolą”. Nie musisz własnoręcznie łowić tych liści, robić z nich zielnika, katalogować traum dzieciństwa i analizować pod mikroskopem. Możesz po prostu tylko patrzeć.</p><p>A życie? Przychodzi i daje taki plot twist jak HBO – masz mieć myśli, masz mieć emocje. Nawet jeśli są ciężkie, poskręcane, porwane przez wiatr jak te liście w nagraniu. To normalne. Co za ulga.</p><p><br></p><p><br></p>